Pewnego razu otrzymałem telefon. Mógłbyś powiedzieć: też mi coś, a ja ile otrzymuję telefonów każdego dnia! Jednak ten telefon był inny od pozostałych. Jego, pewnego rodzaju wyjątkowość, nie polegała na tym, że rozmowa dotyczyła nieważności małżeństwa (przypuszczam, że Ty zbyt wiele takich rozmów nie przeprowadzasz), ale na tym jak przebiegała.
Widzisz od pierwszych słów miałem nieodparte wrażenie, że rozmówca chce uzyskać ode mnie informacji, która będzie stanowiła pewnego rodzaju usprawiedliwienie dla już dokonanego przez niego wyboru. W trakcie blisko dwudziestominutowej rozmowy zainteresowany drążył, zadawał pytania, a gdy uzyskiwał odpowiedzi, które nie były dla niego zadowalające urywał wątek, aby podejść mnie z innej strony.
Moim rozmówcą był świeżo upieczony pozwany, któremu właśnie listonosz doręczył skargę powodową. Najciekawsze było to, że choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż opisy zdarzeń zawarte w treści otrzymanego pisma znacznie odbiegają od tego jak on je zapamiętał (oraz ludzie z najbliższego otoczenia jeszcze małżonków kanonicznych) nie chciał się zaangażować. Telefon wykonał do mnie tylko po to, abym utwierdził go w przekonaniu, że podjęta przez niego decyzja jest prawidłowa.
Niestety, ale zawiodłem mojego rozmówcę. Nie mogłem zgodzić się z tym tokiem rozumowania – zwłaszcza, że z przebiegu rozmowy jasno wynikało, iż istnieje szereg dowodów, aby skonfrontować podawane przez powódkę fakty z rzeczywistością.
Po tym telefonie spotkałem się w praktyce jeszcze kilkukrotnie z tego typu postępowaniem, które w mojej ocenie jest wadliwe. Oczywiście, jestem w stanie zrozumieć to, że dana osoba nie chce włączać się w spór, chce być bierna. Jednakże ta bierność może doprowadzić do najgorszego. Sąd nie będzie miał realnej możliwości do ustalenia prawdy obiektywnej o ważności zaskarżonego małżeństwa.
Co więcej, pozostając biernym niejako wyrażasz zgodę na to, aby to jedynie powód wpływał na to jak przebiegnie postępowanie (tylko on będzie miał inicjatywę dowodową, tylko on będzie starał się dostarczyć Sądowi argumentów). Ty, jako bierny pozwany, zostaniesz natomiast uznany za nieobecnego w sprawie a Sąd powiadomi Cię tylko o treści zapadłego orzeczenia.
Pamiętaj, że jeżeli Sąd prowadzi proces opierając się jedynie na dowodach przedstawianych przez jedną stronę, to istnieje duże niebezpieczeństwo, że końcowy obraz historii waszego małżeństwa będzie wykrzywiony (to może dotyczyć także twojej osoby). Inną kwestią jest to, że usuwając się na bok nie będziesz mógł reagować na to co powód twierdzi na twój temat – nie będziesz mógł się bronić.
Dlatego też zachęcam Ciebie serdecznie do tego, abyś nie bał się zaangażować. Jeżeli potrzebujesz pomocy, to zgłoś się z prośbą do kompetentnej osoby, która pomoże Ci przejść przez cały proces. Jednakże nie zostawiaj wszystkich możliwości i argumentów w ręku jednej osoby, w tym przypadku powoda.
Pozdrawiam!
Artykuł Ci się spodobał? Daj znać komuś, komu może się przydać!